Byli obrzydliwie bogaci. A mimo to ich zachłanność ciągle rosła. Tak bardzo, że w końcu zapragnęli nawet korony Rzeczpospolitej. Na ilustracji fragment obrazu Aleksandra Orłowskiego „Uczta u Radziwiłłów”
Byli najpotężniejszym rodem w dziejach Rzeczypospolitej. Ich apetyt na władzę nie znał granic, a jednak nigdy nie zdobyli korony. Aby dodać sobie powagi, sfałszowali swój rodowód. Aby zarobić, nie wahali się zdradzić. Byli wśród nich wybitni wodzowie i wielcy politycy, ale i zwykli utracjusze, skandaliści i dziwacy. Zatracony ród, którego marzenia o koronie nigdy się nie spełniły.
Genealodzy na usługach rodziny wyprowadzali początek familii od litewskiego księcia Narymunta i jego syna, pogańskiego arcykapłana Lizdejki. W rzeczywistości jednak Radziwiłłowie nie byli rodziną książęcą. Wywodzili się z rodu bojarskiego i dopiero z czasem – dzięki wytrwałości, zapobiegliwości, a niekiedy i mniej uczciwym zabiegom – doszli do znaczenia, majątku i tytułu książęcego.
Współpracując z Jagiellonami w XV wieku weszli do litewskiej elity i nigdy nie dali się z niej wypchnąć. Apetyty Radziwiłłów urosły tak bardzo, że w pewnym momencie zapragnęli nawet sięgnąć po koronę wielkoksiążęcą lub królewską i zostać udzielnymi władcami. I prawie im się to udało. Jak pisze Witold Banach w wydanej właśnie książce zatytułowanej „Radziwiłłowie. Burzliwe losy słynnego rodu”:
Radziwiłłowie mogliby i powinni zostać bohaterami dzieła na miarę „Sagi rodu Forsyte’ów” Galsworthy’ego (…) Niespełniony w literaturze pięknej epicki potencjał historii rodziny Radziwiłłów byłby w jeszcze większym stopniu stanowił znakomity materiał na monumentalne dzieło filmowe, w którym poprzez historię rodu można pokazać polski los w wymiarze globalnym (…).
Kim byli członkowie najpotężniejszego rodu w historii Polski?
Ojcowie-założyciele, a właściwie zwykli szlachcice
Pierwszym znanym źródłowo protoplastą rodu był niejaki Ościk z Kiernowa. Na zjeździe w Horodle w 1413 roku został przyjęty do herbu Trąby przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Mikołaja Trąbę. Zebrał znaczny majątek pochodzący z nadań wielkiego księcia i własnej akcji kolonizacyjnej. Jego syn – Radziwiłł Ościkowicz – nosił imię, które stało się potem nazwiskiem całego rodu.
Z żądzy wpływów Radziwiłłowie nie cofali się przed niczym. Dwaj Mikołajowie, aby sięgnąć po władzę, podsunęli ówczesnemu królowi swoją krewną, Barbarę. Nie wszystko jednak ułożyło się po ich myśli. Na ilustracji obraz Józefa Simmlera „Śmierć Barbary Radziwiłłówny” (1860)
Zrobił on zdecydowanie większą karierę niż ojciec: został marszałkiem nadwornym, a potem wojewodą trockim i kasztelanem wileńskim. Był na Litwie postacią tak znaczącą, że przy próbie antyjagiellońskiego zamachu stanu w 1452 roku rozważano możliwość osadzenia go na tronie zamiast Kazimierza Jagiellończyka. Zgromadził tak ogromny majątek, że historycy określają jego ziemską posiadłość mianem latyfundium. Prawdziwym jednak potentatem stał się syn Radziwiłła – Mikołaj Radziwiłłowicz, który sięgnął po najwyższe urzędy na Litwie.
Jako kanclerz litewski i wojewoda wileński stał na czele rady panów litewskich i wywarł znaczny wpływ na obsadzenie tronu wielkoksiążęcego najpierw przez Aleksandra Jagiellończyka, a potem Zygmunta. Pomnożył – i tak ogromny już! – majątek, dzięki bogatemu posagowi żony, nowym nadaniom, zakupom i korzystnym zamianom.
Jego córka Anna wyszła za księcia mazowieckiego Konrada III Rudego. Z kolei jeden z synów Mikołaja Radziwiłłowicza – Wojciech – został pierwszym w rodzie duchownym i osiągnął najwyższy na Litwie urząd kościelny, biskupa wileńskiego. Pozostali trzej synowie podzielili się majątkiem i zapoczątkowali trzy gałęzie rodu, który stawał się wówczas najpotężniejszą familią ówczesnej Polski.
Cesarski tytuł za małą zdradę
Najstarszy z synów Mikołaja Radziwiłłowicza, urodzony w 1470 roku, Mikołaj Radziwiłł, był założycielem linii na Goniądzu i Medelach. Podobnie jak ojciec zajmował dwa najważniejsze na Litwie urzędy: kanclerza litewskiego i wojewody wileńskiego. Był zdecydowanym zwolennikiem utrzymania związków z Koroną, przez co na Litwie nazywano go złośliwie „Amor Poloniae” – a w litewskich ustach bynajmniej nie był to komplement.
Mikołaj Radziwiłł „Czarny” przyjmujący od cesarza tytuł książęcy. Jego największe marzenie się spełniło. Nie podejrzewał jednak, że wkrótce potem zaatakuje go choroba, która doprowadzi do jego zgonu. Kto wie, może była to kara za wcześniejsze knowania?
O jego znaczeniu w ówczesnej polityce Rzeczypospolitej świadczy fakt, że wziął udział w zjeździe Habsburgów i Jagiellonów w Wiedniu w 1515 roku, na czele delegacji litewskiej. Jak pisze Stanisław Mackiewicz w swojej książce „Dom Radziwiłłów”, na zjeździe Mikołaja osobiście zapragnął poznać cesarz Maksymilian. By go pozyskać jako sojusznika w swojej rozgrywce z Jagiellonami, zaproponował mu tytuł księcia Rzeszy. Mikołaj odmówił. Tylko jednak na początku… I tak polski magnat został wielkim panem.
Radziwiłłowie-stręczyciele
Połączyć Radziwiłłów z Jagiellonami udało się dwóm najpotężniejszym na ówczesnej Litwie magnatom: Mikołajowi zwanemu „Rudym” (od koloru zarostu) i jego kuzynowi, Mikołajowi zwanemu „Czarnym”. By uzyskać przychylną decyzję króla Zygmunta Augusta, co do swoich roszczeń majątkowych, nie wahali się posunąć do… stręczycielstwa.
Postanowili „przedstawić” władcy – w celach jednoznacznie seksualnych – urodziwą siostrę „Rudego”, Barbarę. A gdy nakryli parę na intymnej schadzce, zmusili Zygmunta do natychmiastowego potajemnego ślubu. To, co miało być małym romansem, przekształciło się niespodziewanie w wielką awanturę polityczną. Zakochany bez pamięci władca ujawnił związek z Radziwiłłówną i wbrew opinii publicznej doprowadził do jej koronacji. Sprawa potajemnego małżeństwa wywołała w Polsce skandal i oburzenie szlachty, grożące wojną domową.
Obu Radziwiłłów oskarżano – nie bez racji – o spisek i celowe omotanie króla. Mikołajowie natomiast triumfowali: wreszcie Radziwiłłowie spowinowacili się z Jagiellonami! Cała akcja przyniosła im także inne korzyści. W 1547 roku, dzięki poparciu Zygmunta Augusta, cesarz Karol V nadał Mikołajowi „Rudemu” tytuł księcia na Birżach i Dubinkach, a Mikołajowi „Czarnemu” – tytuł księcia na Ołyce i Nieświeżu.
O autorze:
Paweł STACHNIK – dziennikarz i redaktor, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor wielu artykułów historycznych zamieszczanych na łamach krakowskiego „Dziennika Polskiego”, miesięczników „Kraków”, „Sowiniec”, „MMS Komandos” i innych. Napisał również książkę “Ludzie 4 czerwca” poświęconą wydarzeniom 1989 roku.
Los ukarał jednak podstępnych Radziwiłłów: Barbara zmarła pół roku po koronacji, Mikołaj „Czarny” zaś zachorował na bolesną podagrę. Żydowski lekarz zalecił mu smarowanie się rtęcią dla złagodzenia bólu. Toksyczny środek zadziałał jednak zupełnie odwrotnie – cierpienia „Czarnego” tak się wzmogły, że – jak pisał nuncjusz apostolski w Polsce Giovanni Francesco Commendone w liście z 1565 roku – „naprzód popękały mu oczy, uszy i gęba, następnie rozparło mu boki, a na koniec głowa rozszczepiła się na dwie części tak, iż opuszczony od Boga, z okropnym wyciem wyzionął ducha…”.
Klątwa mumii
Jako szaleniec zapisał się w historii Mikołaj Radziwiłł zwany Sierotką, urodzony w 1549 roku, protoplasta nieświeskiej gałęzi rodu, która jako jedyna z trzech żyje do dziś. Wychowany w kalwinizmie, przeszedł na katolicyzm i walczył z reformacją. Podczas choroby w 1575 roku złożył ślub, że uda się z pielgrzymką do Ziemi Świętej.
Obietnicy dotrzymał: w 1582 roku z Nieświeża wyruszył do Palestyny, potem zaś odwiedził Egipt. Wśród rozmaitych pamiątek, jakie zabrał do domu były również… dwie mumie. Niestety, w drodze powrotnej książę, przerażony potężnym sztormem (jakoby klątwą za zabrane eksponaty) kazał je wyrzucić do morza…
Paweł STACHNIK