Dzięki uprzejmości przewodniczącego Sekcji Wychowanków Politechniki Kijowskiej przy NOT dr Janusza Fuksa przedstawiamy trzecią część książki prof. Andrzeja Małkiewicza „Wojna przeciw Ukrainie. I kwartał 2023 r.” Można z niej dowiedzieć się o wydarzeniach związanych z konfliktem ukraińsko-rosyjskim, które miały miejsce w okresie od 1 stycznia do 31 marca 2023 r. Autor krótko komentuje te wydarzenia następująco.
W pierwszym kwartale 2023 r. nie zdarzył się żaden przełom. Już trzeci kwartał toczyły się krwawe walki o Artiomowsk (Bachmut). Pojawiły się wręcz porównania tej bitwy do zmagań o Verdun podczas pierwszej wojny światowej – wykrwawiły one obie strony, jednak żadnej nie przyniosły sukcesu. Na innych obszarach walki toczyły się mało energicznie, najważniejszy był nieustanny ostrzał ukraińskiego zaplecza z pomocą artylerii, rakiet i dronów. W znacznie mniejszym zakresie następował ostrzał rosyjskiego zaplecza. Była różnica – Rosjanie strzelali chaotycznie, trafiając czasem w obiekty wojskowe, częściej cywilne. Ostrzał ukraiński był prawdopodobnie znacznie celniejszy – trafiano w wojskowe magazyny, transporty broni. W rezultacie powodował spore straty sprzętu.
Trwały różnorodne działania na arenie międzynarodowej. Najgłośniejsze – i niewątpliwie ważne – było wystawienie 17 marca nakazu aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze, zajmujący się sądzeniem zbrodni wojennych oraz przeciw ludzkości. Praktyczne znaczenie tej decyzji jest na razie niewielkie, ale ogromne jest znaczenie wizerunkowe, a to liczy się w relacjach międzynarodowych.
Niewątpliwie ważna była trzydniowa wizyta przywódcy Chin Xi Jinpinga w Moskwie. Według oficjalnych komunikatów Chiny przypomniały swój plan pokojowy sprzed miesiąca (z którego, zdaniem prof. Małkiewicza, w zasadzie nic nie wynika), co Rosja potraktowała z dyplomatycznymi uśmiechami, ale nie podjęła tematu. W dziennikarskich spekulacjach mnóstwo było opinii o rzekomych uzgodnieniach lub ich braku. Wszystkie te opinie wyssane są z palca. Tylko jedno jest pewne: i Chińczycy i Rosjanie wiedzą, że warunkiem sukcesu w dyplomacji jest dyskrecja, dlatego też ani jedni ani drudzy nie ujawnili wyników negocjacji.
Profesor Małkiewicz przypuszcza, że głównym celem wizyty przewodniczącego ChRL było osobiste spotkanie z prezydentem Putinem, by dowiedzieć się, nie tyle tego, co on myśli, bo wiadomo, że swoich prawdziwych myśli nie ujawni, ile tego, w jakim jest stanie psychicznym, czy jest politykiem, z którym jeszcze warto rozmawiać, czy raczej schorowanym wrakiem człowieka (jak Breżniew w ostatnich latach „panowania”), za którego rzeczywiste decyzje podejmują inni. Jakie wnioski wyciągnął Xi Jingping – tego oczywiście nie wie nikt. Z pewnością jednak wkrótce dowiemy się, czy nadal traktuje rosyjskiego przywódcę poważnie.
Zaraz potem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaprosił Xi Jinpinga do złożenia wizyty w Kijowie, lecz na razie Pekin nie zareagował. Ale warto zauważyć, że rozmawiali już minister spraw zagranicznych Chin Qin Gang i szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba – też oczywiście zachowując dyskrecję. Może jest to dobry początek? – pyta profesor Małkiewicz.
Wiele wskazuje na to, że w walkach rosyjski sprzęt zużywa się w szybkim tempie, a przemysł, osłabiony sankcjami, produkuje znacznie mniej nowej broni niż zużywa się w walce. Dlatego też Rosjanie wyciągają z magazynów stare czołgi zbudowane w latach 50! Ratunkiem dla rosyjskiej armii są dostawy z Iranu i z Północnej Korei. Wciąż nie wiadomo, czy są dostawy broni z Chin. Oficjalnie Pekin zapewnia, że ani broni, ani podzespołów do jej produkcji nie przekazuje. Jednocześnie armia ukraińska dostaje różnorodny sprzęt z Zachodu. Używa go w walkach oszczędnie. Być może gromadzi sprzęt, by użyć go w zmasowany sposób w przyszłej ofensywie.
Obie strony zapowiadziały rychłe rozpoczęcie ofensywy. Oczywiście, sukcesowi tego typu działań sprzyja zachowanie tajemnicy. Jeśli więc wojskowi publicznie zapowiadają ich przeprowadzenie, to albo są durniami, albo jest to wyłącznie oddziaływanie medialne na społeczeństwo, by dodać mu ducha. Rzeczywiste przygotowania prowadzi się nie mówiąc o nich publicznie. Może to być też forma oddziaływania na przeciwnika. Wskazywania mu fałszywego kierunku, by w rzeczywistości podjąć zupełnie inne działania.
Rosjanie niemal nie używali lotnictwa. Gdy pod koniec marca jeden samolot szturmowy zbliżył się do linii frontu pod Artiomowskiem – został zestrzelony. W całej kampanii użycie lotnictwa przez obie strony było bardzo oszczędnie, a po kilkakrotnym ostrzelaniu rosyjskich lotnisk za pomocą ukraińskich dronów Rosjanie przenieśli swoje samoloty na odległe lotniska (na Półwyspie Kola, na Syberii), i nawet nie próbowali już zbliżać się do linii walk. Z czego to wynika – trudno ocenić, jedno z paradoksalnych przypuszczeń mówi, że ponieważ silniki do rosyjskich samolotów produkowano w ukraińskim Zaporożu, więc obecnie po prostu nie mają na czym latać (bo silniki takich samolotów często ulegają awariom i wymagają nowych części zamiennych). Jeśli to prawda – to wskazuje na nieprzygotowanie Rosji do wojny i ignorancję jej liderów w sprawach wojskowych.
Ponadto, zdaniem profesora Małkiewicza, zamiar walki czołgami sprzed siedemdziesięciu lat przeciw nowoczesnym maszynom amerykańskim wskazuje na kompletne niezrozumienie wymagań pola walki. Ale Władimir Putin nigdy nie służył w wojsku – gdy osiągnął wiek poborowy, by uniknąć powołania, zatrudnił się w KGB. Z służbami specjalnymi związał się na wiele lat, a dopiero potem został politykiem. Nie był zresztą typowym agentem, lecz raczej urzędnikiem zajmującym się głównie „papierami” (w tym również podczas służby w placówce w NRD), a nie działaniami operacyjnymi, niemniej jednak przesiąkł specyficzną mentalnością funcjonariuszy struktur siłowych. Dla służb mundurowych jakość pałek nie ma dużego znaczenia, liczy się ich liczba. Dlatego też Putinowi wciąż wydaje się, że dzięki dużej liczbie żołnierzy, czołgów i innego sprzętu wojskowego w końcu osiągnie sukces na polu walki.
Zresztą, posiadanymi siłami i środkami Rosja wciąż szafuje rozrzutnie. Nie tylko w walkach z Ukrainą. Wciąż Rosjanie walczą w kilku krajach Afryki. Nieustannie aktywni są w Syrii. Przeprowadzane są wspólne manewry floty chińskiej, irańskiej i rosyjskiej u wybrzeży Azji. Lotnictwo rosyjskie, mało aktywne wobec Ukrainy, dokonuje prowokacyjnych przelotów nad wodami międzynarodowymi w pobliżu okrętów państw NATO na Bałtyku i Morzu Północnym. Czemu służy takie rozproszenie sił? – pyta profesor Małkiewicz.
Właśnie zaczyna się w Rosji kolejny pobór do wojska. W tym kontekście warto przypomnieć słynne w okresie międzywojennym wezwanie jednego z władców afrykańskich, by „każdy zdolny do noszenia dzidy ruszył do walki”. Rosja takich „zdolnych” ma więcej niż Ukraina. Tylko czy „dzidami” można pokonać Abramsy? – zadaje słuszne pytanie profesor Małkiewicz.
Pełna wersja trzeciej części książki profesora Andrzeja Małkiewicza jest dostępna pod poniższym linkiem:
https://upc.kpi.ua/wp-content/uploads/2023/05/MalkiewiczA.-Ukraina-Ikw.2023-zbior.pdf
Życzymy przyjemnej lektury!